Terror dobrego feedbacku

Krótka rzecz o badaniach satysfakcji, które zdają się być bardziej strategią niż rzeczywistym zapytaniem.

Od jakiegoś czasu obserwuję sytuację, kiedy na zakończenie rozmowy, konsultant z nadzieją w głosie, prosi, aby w przypadku otrzymania ankiety telefonicznej lub SMS z prośbą o ocenę, ocenić jego pracę pozytywnie. Konsultanci dodają magiczną formułę, że taka „ocena pozwoli im na rozwój”. W jednej z firm telekomunikacyjnych prośba o pozytywną ocenę pojawia się niemal po każdej, nawet najdrobniejszej interakcji z klientem.

Szczytem absurdu była sytuacja, kiedy po awarii systemu i niemożności rozwiązania mojego problemu, konsultantka poprosiła o dobrą ocenę. Niedługo potem otrzymałem telefon z pytaniem, czy sprawa została rozwiązana.

Odpowiedź „nie” mogła przysporzyć problemów pracownikowi, zaś „tak” oznaczałoby uczestnictwo w teatrze pozorów. Ostatecznie wybrałem mniejsze zło – rozłączyłem się.

Te doświadczenia skłaniają do przemyśleń na temat praktyk w obszarze Customer Experience:

  1. Mów dobrze albo wcale. Z prośby konsultantów wyraźnie wynika, że zależy im na pozytywnej ocenie. Jednak w kontekście zarządzania jakością doświadczeń klienta, działanie nie ma na celu uzyskania feedbacku, a jedynie uzyskanie bardzo dobrej oceny. Przypomina to trochę historyczną sytuację sprzed wielu lat, kiedy badania słuchalności radia były „wspierane” przez komunikaty na antenie: Jeżeli ktoś do Was zadzwoni i zapyta, jakiego radia słuchacie, to powiedzcie, że słuchacie naszego radia.
  2. Lukrujmy rzeczywistość, a nóż się spełni. Satysfakcja klienta nie powinna ograniczać się do zdobycia wyłącznie pozytywnych ocen. Firmy powinny dążyć do uzyskania rzetelnych opinii, bez względu na ich charakter. Praktyka pokazuje, że najwięcej uczymy się z negatywnych opinii, które dostarczają cennych wskazówek do dalszych usprawnień.
  3. Wymuszenie dobrej odpowiedzi jako metoda dyskomfortu klienta. Dążenie do komfortu klienta paradoksalnie może prowadzić do jego dyskomfortu. Sposób proszenia o pozostawienie opinii może nieść za sobą niemiłe konsekwencje dla konsultantów, co stawia klienta w niekomfortowej sytuacji. Jestem przyzwyczajony do zostawiania feedbacku, ale nie chcę być zmuszany do pozostawiania wyłącznie pozytywnego komentarza.

Wnioski

Często mówi się o znaczeniu employee experience, jednak po takich doświadczeniach nie chciałbym pracować w firmie, która pozwala jedynie na pozytywne oceny. Wymuszanie pozytywnych opinii od klientów jest zarówno z punktu widzenia biznesowego, jak i badawczego co najmniej wątpliwe i nie świadczy o prawdziwym dążeniu firmy do zdobycia szczerego feedbacku.

Pokazuje raczej, że znaleziono sposób na manipulowanie wynikami w celu zdobycia dobrych ocen.

Pierwszy raport w Polsce:  Sztuczna inteligencja, a ESG – wyzwania przyszłości”

Podczas konferencji „Go to the Future” przedstawiliśmy wyniki badań nad zastosowaniem narzędzi opartych na Sztucznej Inteligencji w Polskich firmach. 

W biznesie coraz częściej dostrzegany jest potencjał, jaki ma wykorzystanie sztucznej inteligencji we wszystkich aspektach związanych z ESG. Najwięcej zastosowań widocznych jest w obszarze ochrony środowiska, szczególnie w obszarze obliczeń wielkości śladu węglowego. Natomiast wykorzystanie AI w obszarze społecznym, zwłaszcza w gromadzeniu różnorodnych danych, jest mniej zauważalne. 

Dla firm, które zostały poddane badaniom, istotne jest budowanie świadomości wśród pracowników. Sztuczna inteligencja posiada ogromny potencjał jako wsparcie dla ludzi, ale musi być zasilana wartościowymi i rzetelnymi danymi. Nie można również po prostu zaakceptować wyników jej pracy bezmyślnie; zawsze konieczna jest ludzka weryfikacja. Jednak pozytywnym znakiem jest to, że uznanie dla ograniczeń AI nie oznacza braku entuzjazmu co do samej technologii. Jeśli AI osiągnie dojrzałość i przestanie być postrzegana jako nowa zabawka, to będzie miała ogromne znaczenie dla obszaru ESG, szerząc się w nim jak pożar.

Najważniejsze wnioski płynące z raportu to:

  1. Biznes wiąże duże nadzieje z wykorzystaniem narzędzi AI w obszarze ESG. Firmy oczekują, że AI pomoże w wielu aspektach, począwszy od gromadzenia i analizy danych, aż po podejmowanie decyzji inwestycyjnych.
  2. Obok wielkich nadziei widać świadomość ograniczeń narzędzi AI oraz towarzyszącego ryzyka. Wiele firm dostrzega zagrożenia związane z wykorzystaniem tej technologii w obszarze ESG.
  3. Wielki entuzjazm hamowany jest przez obawy takie jak: brak na rynku odpowiednio dopasowanych narzędzi, obawy związane z kwestiami prawno-etycznymi, ryzyko zapewnienia bezpieczeństwa danych.
  4. Mimo tych wyzwań, większość firm nie odrzuca AI, ale stawia na rozwój świadomości i umiejętności pracowników w zakresie odpowiedniego zarządzania danymi.

Główną barierą dla większego rozpowszechnienia się sztucznej inteligencji w obszarze ESG jest przede wszystkim pragmatyczne podejście biznesowe. Wiele ogólnodostępnych narzędzi nie jest dostosowanych w wystarczającym stopniu do potrzeb biznesu w tej dziedzinie, a indywidualne rozwiązania są zazwyczaj kosztowne, zarówno w zakresie tworzenia własnych rozwiązań, jak i rozwijania wewnętrznych kompetencji.

Chcesz dowiedzieć się więcej? Przeczytaj wypowiedzi ekspertów obecnych podczas Forum Polskiego Stowarzyszenia ESG. 

https://www.rp.pl/forum-esg/art40196261-ai-w-esg-wielkie-nadzieje-sporo-niepewnosci

Piotr Szawiec Quality Watch oswajania robota

Oswajanie robotów

Autonomiczny robot dostarczający jedzenie w Helsinkach wjechał w zaparkowane auto, a następnie uciekł z miejsca zdarzenia. Jak podała „Rzeczpospolita”, robot próbował wydostać się ze śnieżnej zaspy, uderzając przy tym kilkukrotnie auto, a następnie odjechał bez zgłaszania incydentu.

Z tej wiadomości płyną 2 wnioski:

Etyka AI:

Etyka sztucznej inteligencji (AI) to złożona dziedzina, która wymaga głębokiego zrozumienia kontekstu ludzkich działań i zamiarów. Użycie terminu „ucieczka” w kontekście zachowania robota może wydawać się antropomorfizacją, a więc nadawaniem maszynie ludzkich cech. W sytuacji, gdy robot po kolizji kontynuuje swoją drogę, pojawia się pytanie, czy jego zachowanie powinno być interpretowane przez pryzmat ludzkich motywacji i intencji.

To zdarzenie w Helsinkach rzuca światło na konieczność implementacji bardziej zaawansowanych zasad etycznych w procesie projektowania i programowania AI. Programując sztuczną inteligencję, należy brać pod uwagę nie tylko konkretne cele, takie jak najszybsze dostarczenie dostawy, ale również potencjalne konsekwencje działań robota w różnych sytuacjach. W przypadku wystąpienia kolizji, powinniśmy zastanowić się, czy i jak AI powinna reagować w sposób, który odpowiada ludzkim oczekiwaniom dotyczącym odpowiedzialności i zachowań w społeczeństwie.

Również aspekty prawne działania AI są przedmiotem ważnych dyskusji. Jeśli autonomiczne roboty zaczną być powszechnie wykorzystywane w przestrzeni publicznej, muszą istnieć jasne protokoły określające, jak AI powinna reagować po incydencie, aby działać zgodnie z prawem, na przykład w przypadku wypadku drogowego. Odpowiedzialność za działania AI w takich sytuacjach wciąż spoczywa na programistach i firmach, które je rozwijają, a więc na ludziach.

Tak więc, choć AI działa na podstawie algorytmów i jest pozbawiona ludzkiej świadomości, decyzje dotyczące jej programowania mają głębokie implikacje etyczne i prawne, co ostatecznie prowadzi do wniosku, że w zaistniałej sytuacji, gdzie maszyna „ucieka” z miejsca zdarzenia, duża odpowiedzialność spoczywa na programistach, którzy muszą przewidywać i kodować zachowania maszyny w sposób zgodny z wartościami i normami społecznymi.

Humanizacja robotów

Proces przypisywania robotom ludzkich cech i motywacji jest fascynującym aspektem współczesnej interakcji człowieka z technologią. Zjawisko to, określane jako antropomorfizacja, manifestuje się szczególnie wówczas, gdy obserwujemy maszyny wykonujące czynności, które tradycyjnie były domeną ludzi, jak na przykład obsługa klienta. To, że język może być uważany za lustro odbijające stan naszej wiedzy i przekonań, sprawia, że sposób, w jaki o robotach mówimy, staje się odzwierciedleniem naszych oczekiwań względem nich.

Obecnie, zjawisko to nabiera szczególnego znaczenia w kontekście szybkiego postępu technologicznego. Roboty nie tylko zdobywają umiejętności pozwalające im na wykonywanie zadań wymagających wcześniej interwencji ludzkiej, ale również są projektowane tak, aby wizualnie i komunikacyjnie przypominały człowieka. W konsekwencji, coraz częściej przypisujemy maszynom cechy charakterystyczne dla osób, takie jak intencje, osobowość, a nawet emocje.

Społeczna akceptacja robotów rośnie również dlatego, że ludzie przyzwyczajają się do obecności maszyn w życiu codziennym. Wielu z nas już teraz dostrzega korzyści wynikające z delegowania pewnych zadań robotom, co może prowadzić do większej skłonności do akceptacji ich obecności w przestrzeni publicznej, pracy czy w domu. Nie można też ignorować faktu, że w niektórych obszarach, takich jak obsługa klienta, roboty mogą działać nieprzerwanie, oferując usługi o wysokiej spójności i jakości, co z kolei może przekładać się na zwiększenie efektywności i zadowolenia klientów.

Mimo że umiarkowany entuzjazm wobec robotów w obszarze obsługi klienta jest zauważalny, to warto podkreślić, że wiele zależy od tego, jak te technologie będą się rozwijały i jakie nowe możliwości zaoferują. Z pewnością, w miarę jak roboty będą coraz bardziej zaawansowane i skuteczne w swoich działaniach, społeczna akceptacja ich obecności i roli w społeczeństwie będzie wzrastać. W ten sposób, społeczne przyzwyczajenie i pozytywne doświadczenia z robotami mogą przyczynić się do jeszcze większego otwarcia się na ich obecność i zaakceptowanie ich jako integralnej części naszego codziennego życia.

Biorąc pod uwagę nastawienie do robotów, dostrzegam, że obsługa klienta przez AI od strony akceptacji społecznej będzie rozwijała się bardzo dynamicznie. Nie wątpię również, że przed nami jeszcze wiele sytuacji, przy których powyższy dylemat będzie prostą zagadką.

Grafikę przygotował AI. Ciekawie zinterpretował ucieczkę robota. 'Po trupach do celu’, ale nasza dostawa będzie na czas! 😊

Drukowane kupony w dobie cyfryzacji: Czy nadal mają sens?

Kiedy świat stawia na digitalizację na każdym kroku, wydawać by się mogło, że tradycyjne metody promocji, takie jak drukowane kupony, straciły na znaczeniu. 

Jednak pewna sieć stacji paliwowych kontynuuje praktykę dołączania do każdego rachunku drukowanych kuponów, oferujących drobne korzyści, takie jak zniżka 5 zł na kawę. Zwykle są to dwie niewielkie karteczki, które osobiście zawsze niechętnie przyjmowałem, zastanawiając się nad ich praktycznością w moim coraz bardziej cyfrowym życiu, gdzie tradycyjny portfel staje się reliktem przeszłości.

To doświadczenie skłoniło mnie do głębszego zastanowienia się nad istotą i celowością drukowanych kuponów. Czy ich kontynuacja w erze cyfryzacji jest jedynie anachronizmem, czy może mają one wciąż swoje niezaprzeczalne atuty? Wizyty na wspomnianej stacji paliw i kolejne otrzymywane kupony tylko potęgowały moje wątpliwości i skłoniły do refleksji, czy to ja jestem tutaj „dziwny” z moim oporem wobec papierowych kuponów, czy może jednak część konsumentów rzeczywiście je preferuje?

Pewnego dnia, podczas kolejnej wizyty, ujrzałem coś, co zmieniło moje postrzeganie sytuacji. Sieć ta wprowadziła kasy samoobsługowe. Widok koszyka wypełnionego niewykorzystanymi kuponami przy kasie dał mi do myślenia. Okazuje się, że nie jestem sam w swoim przekonaniu o ograniczonej użyteczności papierowych kuponów. To doświadczenie przywróciło mój zapał do badania zachowań konsumentów i przypomniało, że wątpliwości te są wartościową częścią szerszej dyskusji na temat efektywności programów lojalnościowych.

W tym kontekście nasuwa się pytanie: Czy drukowane kupony, które teoretycznie mają przynieść korzyść zarówno konsumentom, jak i firmom, faktycznie spełniają swoje zadanie? Czy są wystarczająco atrakcyjne dla konsumentów przyzwyczajonych do cyfrowych rozwiązań? Okazuje się, że tak. O ile korzyść dla firmy (np.; zwiększenie liczby wizyt na stacji)  będzie większa niż koszty drukowania materiałów i koszty …. wizerunkowe 😊.

Tym samym, opowieść o drukowanych kuponach w kontekście cyfryzacji staje się nie tylko refleksją nad zmieniającymi się nawykami konsumenckimi, ale także nad potrzebą adaptacji (lub jej zaniechania) strategii marketingowych do nowoczesnych realiów. Nawet w szybko zmieniającym się świecie, gdzie nowe technologie zdają się zastępować tradycyjne metody, istnieje miejsce na zastanowienie się nad wartością i miejscem tych ostatnich w życiu współczesnego konsumenta.

Czy polscy marketerzy potrafią efektywnie współpracować z narzędziami AI?

Podczas konferencji AI Marketing Executive Summit 2023 w Warszawie, zaprezentowaliśmy wyniki badania Nowe reguły gry, które miało na celu zbadanie podejścia polskich marketerów do narzędzi sztucznej inteligencji.

Zbadaliśmy czy polscy marketerzy chcą i czy potrafią efektywnie współpracować z narzędziami opartymi o technologię AI. Badanie przeprowadziliśmy na grupie polskich marketerów.

Wyniki skomentowaliśmy na scenie w gronie praktyków marketingu:

  • Damian Winkowski, CEO firmy LEOCODE,
  • Katarzyna Sikorska, Marketing Director w POLSKI LEK,
  • Malwina Wróblewska, Associate Vice President w BRAND NEW GALAXY,
  • Jerzy Hołub, Marketing Director w Mastercard.

Badanie przeprowadzone na grupie polskich marketerów, pokazało, że 94% respondentów uważa szybszą realizację codziennych zadań, jako najczęstszą korzyść z wdrażania rozwiązań opartych na SI. Ponadto, 77% badanych zauważyło korzyść szybszego działania procesów w firmie, a 73% respondentów wskazało niższe koszty określonych zadań jako korzyść z wdrożenia technologii opartych na SI. Co więcej, 76% badanych marketerów planuje lub już korzysta z rozwiązań opartych na SI. Jednak tylko 33% respondentów byłoby gotowych wdrożyć strategię opartą na wynikach AI.

Menedżerowie marketingu są zainteresowani podnoszeniem kompetencji z zakresu AI w swoich zespołach. Widzą w AI potencjał do odciążenia ich od rutynowych zadań i umożliwienia bardziej kreatywnej pracy. Dzięki takim działaniom, praca w marketingu ma szansę stać się w przyszłości bardziej interesująca i satysfakcjonująca.

Co Polacy wiedzą o Dyrektywie Omnibus – badanie (raport do pobrania)

W lutym tego roku przeprowadziliśmy niezależne badanie dotyczące nowo wprowadzonego prawa mającego na celu ochronę konsumenta – Dyrektywy Omnibus

Od 1 stycznie 2023 roku w Polsce zaczęły obowiązywać nowe przepisy wynikające z implementacji unijnej dyrektywy Omnibus, która wzmacnia ochronę konsumentów.

Jedną z ważniejszych zmian jest konieczność uwidocznienia cen w przypadku wyprzedaży czy promocji. Przedsiębiorca wprowadzając cenę promocyjną zobowiązany jest podać cenę produktu z ostatnich 30 dni. 

Obowiązek podawania najniższej ceny towaru, bądź usługi z ostatnich 30 dni poprzedzających obniżkę dotyczy zarówno promocji na konkretne artykuły, jak i ogólnego ogłoszenia o obniżce, na całość lub część asortymentu. 

W wyniku kontroli za nieprawidłowe uwidocznienie cen Inspekcja Handlowa może nałożyć na przedsiębiorcę karę do 20 000 zł, a w przypadku tzw. recydywistów – jeśli ktoś złamie dany przepis trzykrotnie w ciągu 12 miesięcy – nawet do 40 000 zł. 

Dyrektywa ma chronić konsumenta przed fałszywymi promocjami, zobowiązuje przedsiębiorców do większej przejrzystości w działaniach, zobowiązuje do weryfikacji opinii o produktach oraz pozwala na przeanalizowanie ofert przez klienta i wyboru najlepszej dla niego oferty na rynku. 

Zapytaliśmy Polaków co wiedzą na temat nowych przepisów. Na podstawie badania możemy zorientować się, na ile implementacja nowej dyrektywy się udała, a konsumenci są świadomi jej istnienia.

Badanie przeprowadzono metodą CAWI na próbie 1042 osób dobranych w sposób losowo-kwotowy uwzględniając reprezentatywność ze względu na płeć, wiek oraz wielkość miejscowości zamieszkania. 

Zapraszamy do pobrania pełnego raportu: https://bit.ly/Raport-QualityWatch_Dyrektywa-Omnibus

Czy szybka dostawa może zepsuć doświadczenia klienta?

Marta i jej buty

Okres wyprzedaży to sprawdzian także dla największych e-commersów. Klienci świadomie wybierają marki, ale też coraz częściej zwracają uwagę na kwestie społeczne i środowiskowe, a nie tylko na cenę.

👩 Taka jest właśnie Marta. Środowisko jest dla niej ważne. Zwraca uwagę na takie rzeczy, jak ekologiczne opakowania wielokrotnego użytku, drugie życie ubrań i butów, ale też sposób dostawy. Marta korzystając z wyprzedaży noworocznej kupiła buty. Akcja promocyjna zachęciła do zakupu dwóch par. Finalizując zakup dokupiła preparat ochronny. Idealna ścieżka zakupowa – cross sell zrealizowany.

Dzień 1. Marta odebrała przesyłkę od kuriera – szybka dostawa, to miłe zaskoczenie. Marta bardzo się zdziwiła, gdy w kartonie, wielkości opakowania na buty, odnalazła jedynie zamówiony preparat ochronny.

Dzień 2. Zaskoczeniom nie było końca. Następnego dnia kurier dostarczył Marcie kolejną przesyłkę – tym razem wielkość kartonu wskazywała, że dotarło pełne zamówienie. Niestety karton był w połowie pusty (lub w połowie pełny 😊) – a Marta otrzymała pierwszą parę butów.

Dzień 3. Kolejnego dnia do Marty dotarła druga para. Również tym razem wielkość opakowania była znacznie większa od zawartości.

Pewnie się domyślacie, jakie emocje wywołała u Marty ta sytuacja. Dostała trzy przesyłki, a do tego każda z nich była zdecydowanie za duża w stosunku do produktu. Marta, stawiająca na ekologiczne rozwiązania, przez swój zakup poczuła się odpowiedzialna za wytworzenie odpadów i zużycie paliwa.

Marta sprawdziła, czy na stronie sklepu była dostępna jakaś opcja wyboru dostawy w jednej przesyłce – kosztem czasu dostawy. Nie znalazła takiej możliwości.

Szybkość kontra ekologia – świat różnych wartości?

Sytuacja ta uwidacznia dwa problemy:
🟢 Postawienie tylko na szybkość dostawy, bez uwzględniania innych aspektów, jak np. zużycie paliwa i produkcja śmieci, nie zawsze jest najlepszym rozwiązaniem.
🟢 Budowanie doświadczenia zakupowego musi uwzględniać wszystkie potrzeby klienta.

Marki powinny zarządzać doświadczeniem klientów stawiając nie tylko na jedną wartość – jak szybkość dostawy, lecz pamiętając, że klienci mają różne potrzeby. W tej sytuacji dyskomfort związany z nie ekologiczną dostawą był silniejszy niż radość z szybkiego otrzymania towaru.

Wartość, taka jak ekologia, którą każda duża firma przywołuje, nie może być wyłącznie sloganem. Klienci oczekują spójności, chcą widzieć realizację wartości w konkretnych działaniach marek. A co najważniejsze chcą mieć wybór – zgodny z ich wartościami.

Rozwiązanie

Co w tej sytuacji powinna zrobić firma? Oczywiście dostawa w trzech paczkach mogła wynikać z logistyki np.: z przechowywania towaru w trzech różnych magazynach, jednak klienci tego nie wiedzą. Nie jest to sytuacja bez wyjścia. W sytuacji, kiedy nie jest możliwa szybka dostawa z jednego magazynu warto wprowadzić opcję: „Jestem eko i poczekam na dostawę w jednej przesyłce” – tak, aby klient mógł wybrać to, co jest dla niego najważniejsze.

Proste, wygodne rozwiązanie w obsłudze budują dobre doświadczenia klienta, ale tylko wtedy, gdy są wiarygodne, a nie fasadowe.

Czy kultura ma wpływ na rozwój ekonomiczny?

Czasami zastanawiamy się skąd biorą się ciekawe, przełomowe pomysły na produkty lub jakie miejsca, sytuacje sprzyjają powstawaniu nowych idei.

San Fransico – miasto zbudowane na gorączce złota i chęci zysku ściągało ludzi poszukujących wolności, nowego otwarcia. Było to także miasto hipisów, artystów i twórców, takich jak Janis Joplin. Autorka pokazuje historię miasta, którego kultura miała wpływ na powstanie Doliny Krzemowej i wielu firm, które ze startupów stały się gigantami.

Autorka pokazuje w interesujący sposób, jak czynniki kulturowe takie jak: otwartość, wolność, akceptacja różnorodności, łamanie zasad, budują atmosferę dla kreatywności i pozwalają realizować pomysły biznesowe, które zmieniają świat.

Ale jest też druga strona medalu. Książka przedstawia, jak szybki rozwój negatywnie wpłynął na miasto i jego otoczenie; jak wykluczył niektóre osoby i zmonopolizował niektóre obszary życia wytwarzanymi przez siebie produktami, zostawiając małym graczom niewielki margines do działania.

San Francisco. Dziki brzeg wolności. Wydawnictwo Czarne, 2021. Magda Działoszyńska-Kossow.

Kto czyta umowy? I dlaczego nie?

Budowanie doświadczeń klienta to dotykanie wszystkich punktów kontaktu i ich zmiana na lepsze, prostsze, bardziej zrozumiałe lub wnoszące większą wartość rozwiązania dla klienta.

Jednym z obszarów, który potrafi wywoływać skrajne emocje są UMOWY 🙂 Dla konsumentów nudny, długi formularz, często niezrozumiały. Dla firm ‘polisa ubezpieczeniowa’ gwarantująca, że nie obiecamy konsumentom za wiele, ale też zabezpieczająca firmę przed nadmiernymi roszczeniami.

W naszym badaniu Bullshit customer experience zapytaliśmy polskich konsumentów jak to jest z tym czytaniem umów. Czy czytają, dlaczego i dlaczego nie? 😉

Badanie zrealizowaliśmy techniką CAWI na panelu internetowym. Oto kilka wniosków z badania!

Długość tekstu ma znaczenie.
59% nie czyta, bo … dokumenty są za długie. To racjonalna odpowiedź jeśli produkt lub usługa nie jest zbyt ważna dla klienta. Niemądra odpowiedź, jeśli dotyczy to sprawy poważnej np.: kredyt na wiele lat. Z drugiej strony skoro długość tekstów, artykułów, często nie przekracza dwóch starych smsów (znacznie młodszym przypominam, że było to 160 znaków) to trudno oczekiwać, że konsumenci będą czytać długie teksty. O tym możemy raczej zapomnieć. A furorę zrobi ten, kto opracuje umowę obrazkową. Brzmi absurdalnie? Serio? Pożyjemy, zobaczymy.

Wiem, że nic nie wiem.
Konsumenci są szczerzy i sami przyznają, że nie zawsze zrozumieją umowy. No cóż, wcale się nie dziwię. Niektóre zapisy, zdania wielokrotnie złożone, pojęcia, które mało kto rozumie, gwiazdki. To wszystko powoduje, że czytanie jednej strony jest wyzwaniem. A co jeśli jest kilkanaście stron? 😄 Ta szczerość ma też wymiar racjonalny. Nie rozumiem – to po co czytać?

Są już na rynku umowy krótkie, zrozumiałem (jako tako). Ale biorąc pod uwagę poziom czytelnictwa to raczej cały czas upraszczanie umów jest koniecznością.

Konsument ma prawa i wpływ. Serio? 😄
Klienci nie czytają umów, bo myślą, że nie da się ich zmienić. Jaki jest sens czytać, skoro wzorzec to wzorzec. Wychowaliśmy konsumentów na mało samosterowne owieczki, które można prowadzić i zaprowadzić gdzie się chce. Ale na szczęście nie wszystkich, bo jednak tylko 30% zgadza się z takim stwierdzeniem, że nie ma wpływu na kształt i musi podpisywać to, co jest na stole.

Czas ciągle goni nas. Willy Fogg w natarciu.
Ale nie czytamy też, bo nie mamy czasu.  Tak mówi co trzeci konsument. A myślę, że dodatkowe ileś % nie przyznaje się do tego. Także jak ktoś chce konsumenta naciągnąć to jest na to sposób. Długa, niezrozumiała umowa. Raz, że klient nie zrozumie, dwa nie będzie mu się chciało czytać.

Oczywiście żartowałem. Zakładam, że nie czytają tego naciągacze 😉

Zaufanie najważniejszą walutą świata.
16% nie czyta, bo ufa firmie. To jest miara dobrych firm. Jak zbudujemy sobie dobry wizerunek, to paradoksalnie nie potrzebujemy umów. Zyskujemy tym czas swój i konsumentów. Ale aby w dobie real-time marketingu, social mediów i fake newsów zbudować wizerunek firmy godnej zaufania trzeba wielu dobrych rozwiązań i czasu. Czego życzę wielu firmom.

A co zrobić, aby umowy były lepsze i budowały dobre doświadczenia? Jest na to wiele rozwiązań, które warto zacząć stosować.

Po pierwsze … sprawdzone dane.

Dlaczego ignoracja dotycząca świata jest tak powszechna i silnie zakorzeniona?”🤔 pyta retorycznie autor Hans Rosling.

🟢 Żyjemy w otoczeniu przekonań powszechnie funkcjonujących, które mają znikome pokrycie w faktach. Autor, lekarz przedstawia wiele przykładów myślenia przesądami, pseudonauką, które prowadzą do wypaczonego obrazu świata.

🟢 To co najbardziej zabawne (tragiczne), wiele takich przekonań pochodzi od ekspertów, którzy zamiast samodzielnie, krytycznie analizować dane także ulegają instynktom stadnym i powielają powszechnie obowiązujące przekonania nadając im wartość faktów.

🟢 Jest też tu wiele historii z praktyki autora jako lekarza i eksperta zdrowia publicznego, który pokazuje jak jego własne kalki myślowe doprowadziły go do błędów w realnych sytuacjach zagrożenia zdrowia ludzi.

🟢 Książka napisana jest efektownie, a czasami efekciarsko 😉 jak wtedy kiedy w testach o świecie szympansy uzyskują lepsze wyniki niż szacowne grono ekspertów super ważnej konferencji  😃

Dla mnie książka jest przede wszystkim nawołaniem do krytycznego myślenia, sprawdzania danych, czytania ich ze zrozumieniem i podchodzenia do źródeł danych z dużą rezerwą. Ale także otwartości na świat i innych ludzi, którzy często są źródłem wielu nowych informacji. 

Polecam 👉 J. Hans Rosling „Factfulness